środa, 30 maja 2012

Pomóć


Mama leżała na kanapie kiedy Zochacz przyszła i powiedziała "Mama, oć!". Mama zaczęła jej tłumaczyć, że jest zmęczona i nie ma siły nigdzie iść. Na dowód pokazała jak "próbuje" i nie daje rady wstać z kanapy.

Zochacz popatrzyła na Mamę ze współczuciem po czym złapała Mamę obiema rączkami w pasie i zaczęła ciągnąć mówiąc z przekonaniem "Pomóć, pomóć!".

Fakt że 13-kilowa Zochacz z pełną wiarą we własne siły próbuje pomóc Mamie wstać tak Mamę rozśmieszył, że spadła z kanapy. Czyli w sumie efekt osiągnięty.

wtorek, 29 maja 2012

Spełnianie marzeń


Pietruszka jechał z Mamą samochodem. Rozglądając się po okolicy wypatrzył radiowóz. Przyjrzał mu się i spytał "Mamo, a czy ja będę mógł zostać policjantem?". Mama wyjaśniła mu, że jeśli będzie chciał zostać policjantem to oczywiście będzie mógł. Będzie tylko musiał skończyć specjalną szkołę i dobrze się uczyć.

Po chwili Pietruszka spytał, czy będzie mógł zostać pilotem rakiety kosmicznej. I znowu Mama wyjaśniła mu, że oczywiście będzie mógł zostać pilotem rakiety kosmicznej jeśli będzie chciał. Tylko będzie musiał nauczyć się angielskiego, bo w Polsce nie ma wyrzutni rakiet. No i będzie musiał skończyć specjalne kursy żeby się nauczyć jak się kieruje rakietą.

Pietruszka zastanowił się chwilę po czym pokiwał głową i powiedział "Tak, będę mógł zostać kim tylko będę chciał. I będę mógł spełnić wszystkie moje marzenia." Po czym dodał "Ale nie wszystkie na raz".

Mama sama by tego lepiej nie ujęła.

niedziela, 27 maja 2012

Czujność


Podczas sobotniej kąpieli Zochacz, jak zwykle, próbowała ukradkiem pić wodę z wanny. Za każdym razem kiedy napotykała pełen wyrzutu wzrok Mamy kręciła główką i mówiła "Ne wolno pić!".

sobota, 26 maja 2012

Gilgotliwość


Ponieważ zrobiło się bardzo ciepło, Tata zdjął koszulę. Pietruszka przytulił się do ojcowskiej klaty po czym pogłaskał się po policzku i powiedział "Ale masz gilgoczące ciało!".

czwartek, 24 maja 2012

Chłopiec w przedszkolu


Pietruszka to wiercipięta z niespożytą energią. W efekcie przez całą zimę, Mama odbierając go z przedszkola słuchała uwag wychowawczyń i pań prowadzących zajęcia dodatkowe (*). Że Pietruszka się kręci, że przeszkadza, że nie słucha, że podskakuje kiedy ma siedzieć i przepycha się z kolegami zamiast grzecznie stać w kolejce do przyrządów na których ma wykonać ćwiczenie. Mama słuchała uwag, rozmawiała z Pietruszką i po cichu liczyła, że wiosna sprawę rozwiąże bo synek wreszcie będzie mógł nadmiar energii zużyć na podwórku.

Dziś jednak Mama ponownie usłyszała, że Pietruszka przeszkadzał w zajęciach z korektywy zamiast karnie wykonywać polecenia. Zrezygnowana zapytała synka czemu. Pietruszka odpowiedział, że dlatego ze zajęcia są za długie i za nudne.

Wtedy Mama przypomniała sobie myśl która dawała jej nadzieję przez całą zimę. Po czym uświadomiła sobie, że odkąd jest ciepło i zabiera Pietruszkę z przedszkolnego ogródka synek zawsze siedzi przy stoliku i rysuje. Zapytała więc Pietruszkę z lekką irytacją w głosie "Ale dlaczego jak jesteście w ogródku to nie biegasz, nie wspinasz się i nie fikasz kozłów? Wtedy łatwiej byłoby ci wysiedzieć na zajęciach".

Pietruszka spojrzał na Mamę pełnym zdumienia wzrokiem po czym powiedział tonem przygany "Nie wolno fikać kozłów bo można się przewrócić i uderzyć. I wolno się wspinać tylko na jeden schodek a na nic innego nie wolno się wspinać. I nie wolno biegać bo można na kogoś wpaść".

Mama nigdy nie była małym chłopcem. Ale była kiedyś małą, ruchliwą dziewczynką. Wizja którą roztoczył przed nią Pietruszka sparaliżowała ją. To na pewno niepedagogiczne. Panie z przedszkola powiedziałyby pewnie że skandaliczne. Ale Pietruszka dostał dziś na podwieczorek lody. Mamy poczucie sprawiedliwość domagało się tego bezwzględnie.


(*) Mama się zastanawia czy w każdym przedszkolu pracują wyłącznie kobiety. I czy mają jakiekolwiek szanse na to, żeby dostosować sposób pracy do potrzeb małych chłopców. Bo rysowanie na podwórku na pewno jest bezpieczne. I dziewczynki są nim pewnie zachwycone. Tylko jak mały facet ma to znieść na dłuższą metę?

środa, 23 maja 2012

Oczekiwania pochodne


Podczas wieczornego przytulania Pietruszka położył się na ulubionym kocyku Zochacza. Zochacz szarpnęła kocyk i krzyknęła "Puć!"

Pietruszka spojrzał na nią i powiedział z przyganą "Nie słyszałem magicznego słowa".

poniedziałek, 21 maja 2012

Powody do pedicure


Pietruszka ma brzydki zwyczaj obgryzania paznokci. Mama stara się go tępić, obcinając mu paznokcie na króciutko. Kiedy Mama obcięła dziś Pietruszce paznokcie u rąk, spojrzała krytycznie na stopy syna i powiedziała, że obetnie mu jeszcze paznokcie u nóg. "Ale przecież u nóg nie obgryzam!" jęknął Pietruszka.

"Tego by tylko brakowało" wymamrotała Mama.

sobota, 19 maja 2012

Recenzja własnego zachowania


Pietruszka był na basenie z Tatą i Babcią. Po powrocie Mama spytała go czy był grzeczny i czy słuchał się taty i Babci. Pietruszka energicznie pokiwał głową i powiedział "Nie było do mnie żadnych zastrzeżeń".

piątek, 18 maja 2012

Co wolno a co nie


Jak większość dzieci, Zochacz nie lubi mycia głowy. Podczas wczorajszego buntowała się gorąco. Kiedy wyszła spod prysznica usiadła na nocniczku. Potarła rączką główkę i powiedziała do Taty głosem pełnym wyrzutu "Newolno! Newolno!".

środa, 16 maja 2012

Na co można pozwolić dziadkowi


Babcia przypominała Dziadkowi że powinien wziąć leki. Dziadek polemizował, twierdząc, że nie ma takiej potrzeby. Wymiana zdań trwała dłuższą chwilę gdy po którejś z wypowiedzi Babci w rozmowę wciął się Pietruszka "Niech robi co chce, dorosły jest".

Trudno zaprzeczyć.

poniedziałek, 14 maja 2012

Moje


Żłobek nauczył Zochacza wielu przydatnych umiejętności, rozwinął też zdecydowanie jej słownictwo. Najważniejsze znaczenie jak na razie miało poznanie przez nią słowa "moje". Okrzyk ten rozlega się sto razy dziennie, za każdym razem kiedy Zochacz chce dostać coś, co aktualnie trzyma ktoś inny.

Co ciekawe "moje" to uniwersalny zaimek dzierżawczy. Kiedy Zochacz próbuje zjeść podwieczorek innego członka rodziny, Mama tłumaczy "To jest moje Pietruszki. A tamto jest moje Mamy. To jest moje Zochacza i to Zochacz może zjeść". Póki co to działa.

sobota, 12 maja 2012

Przyśpiewki


Ponieważ Pietruszka skończył już 5 lat, Tata uznał, że najwyższa pora, żeby poszedł na mecz Warszawskiej Drużyny. Niestety był to już ostatni mecz w sezonie i zarówno piłkarze jak i kibice nie popisali się.

Przez kolejne dni, Pietruszka chodził po domu i śpiewał "Legia to my!". A rodzice błogosławili fakt, że zapamiętał akurat tę przyśpiewkę.

piątek, 11 maja 2012

Jagoda to czy nie


Mama kupowała w Pradze lody. Powiedziała Pietruszce jakie są smaki, po czym Pietruszka wybrał dla siebie kulkę jagodową. Mama zwróciła się więc do pani ekspedientki i powiedziała "Jedna kulkę borówkową proszę". Pani nachyliła łyżkę. A wtedy Pietruszka krzyknął "Nie, jagodową!". Pani przesunęła więc łyżkę obok. Na co Mama stwierdziła stanowczo "Borówkową!". A Pietruszka krzyknął "Jagodową".

Ekspedienta spojrzała zdezorientowana. W końcu Mama uśmiechnęła się i powiedziała "Po polsku borówkowy to jest jagodowy". Bo po czesku "jahodowy" to truskawkowy.

czwartek, 10 maja 2012

Kozie zagrożenie


Podczas wizyty w praskim ZOO, Pietruszka i Zochacz odwiedzili nietypową zagrodę z kozami. Do zagrody można wejść, a następnie nakarmić kozy specjalnymi chrupkami sprzedawanymi tuż obok. Kiedy dzieciaki weszły do zagrody, głodne kozy od razy do nich podbiegły i zaczęły się napraszać o chrupki. Zochacz bardzo się przestraszyła większych od siebie zwierząt, więc Tata szybko oddał ją Mamie która stała za ogrodzeniem. Pietruszka został w zagrodzie trochę dłużej, ale kiedy duża koza zaczęła go trącać rogami postanowił też się wycofać. Zaczął więc gramolić się przez płot.

Widząc, że Pietruszka został w zagrodzie ze strasznymi kozami, Zochacz bardzo się zdenerwowała. Podbiegła do ogrodzenia i zaczęła krzyczeć, wyraźnie zachęcając brata żeby wyszedł. W oczach widać było lęk i troskę.

Mama patrzyła jak urzeczona. Wiele razy była świadkiem tego, że Pietruszka kocha siostrę, i że jest dla niego bardzo ważna (ostatnio powiedział nawet, że lepiej mieć siostrę niż lody). Pierwszy jednak raz widziała że to samo czuje półtoraroczna Zochacz.

środa, 9 maja 2012

Zew jadalni


Pietruszka i Zochacz obudzili się rano. Tata poszedł ich ogarnąć a Mama nakryła głowę kołdrą usiłując złapać jeszcze chwilę snu.

Po krótkiej chwili Zochacz zaczęła się stanowczo domagać jedzenia. Tata tłumaczył jej, że na śniadanie pójdzie kiedy Mama wstanie. Zochacz podeszła więc do drzwi za którymi spała Mama, walnęła w nie pięścią i wrzasnęła "Mama, oć am!".

wtorek, 8 maja 2012

Mały wynalazca

Ostatniego dnia pobytu w Pradze, Zochacz gorączkowała przez piątki, więc Pietruszka z Tatą wybrali się na męską wyprawę do Praskiego Muzeum Narodowego na wystawę o czeskich wynalazcach i wynalazkach. Wystawa choć nie duża, dzięki interaktywności przypadła w miarę Pietruszce do gustu: wykonywał w końcu transfuzje dobierając odpowiednie grupy krwi, przeprowadzał operacje plastyczne z użyciem plasteliny, siedział na motocyklu, a nawet tworzył z przesuwanych układanek schematy procesów produkcji piwa oraz cukru.

Nie zmieniło to jednak faktu, że po powrocie do hotelu opowiadał Mamie głównie o metrze, widzianych w nim przebierańcach i kupionym w przymuzealnym sklepiku wozie strażackim z rozsuwaną drabiną. Wydawało się, że z muzeum prawie nic nie pozostało w jego pamięci.

Wieczorem tego dnia cała rodzina wróciła do Warszawy, a następnego dnia rano, jak w każdy weekend Pietruszka do obudzenia się rodziców grzecznie bawił się u siebie w pokoju. Gdy Tata wstał, Pietruszka zaprosił go do siebie by z dumą pokazać poniższą konstrukcję:


Następnie Pietruszka wyjaśnił, że jest to maszyna do przerabiania cukru na syrop klonowy. Mniam! Dla niezorientowanych w technologii: cukier wrzuca się po lewej (tam gdzie są 2 kwadraty), następnie cukier spada na dół, jest mielony, podgrzewany i ochładzany, by na końcu wyjechać taśmociągiem (*) prosto na placki. Tata już szykuje wniosek patentowy. Tradycja w rodzinie zostanie utrzymana - Dziadek Pietruszki ma już na swoim koncie patent.

(*) Taśmociąg Pietruszka poznał na lotnisku, gdzie widział jak walizki wjeżdżały do luków.

poniedziałek, 7 maja 2012

Poczucie bezpieczeństwa


Pietruszka i Mama zwiedzali wystawę średniowiecznych zbroi. Widząc tłum ludzi Mama wzięła synka za rękę i powiedziała "Chodźmy razem, ja się chyba będę bała". Pietruszka spojrzał na Mamę pobłażliwie i powiedział "Odwagi Mamo, ja jestem z Tobą".

niedziela, 6 maja 2012

Męska solidarność


Mama i Tata ustalali plany na kolejny dzień. Pietruszka przysłuchiwał się szybkiej wymianie zdań po angielsku po czym stwierdził stanowczo "Ja się zgadzam z Tatą!".

No tak, męska solidarność nie zna granic wieku.

sobota, 5 maja 2012

Pierwsza królewska wyprawa


W majowy weekend Infantka Sofia i Pedro, Principe de Asturias (*), wyruszyli wraz z rodzicami w swą pierwszą zagraniczną podróż do Pragi. Aby godnie reprezentować rodzinę królewską, Zochacz zaczęła jeść wszystko widelcem (nawet kanapki). Za to Pietruszka postanowił pokazać że następca tronu powinien mieć własne zdanie.

W efekcie, pierwszy dzień pobytu minął koszmarnie. Pietruszka co trzy minuty jęczał pytając po co tu przyjechaliśmy i jak długo jeszcze. Rodzice zużyli cały arsenał rodzicielskich środków perswazji - niestety prośby, groźby i przekupstwo okazały się równie nieskuteczne. Na koniec dnia Mama była bliska rozszarpania potomka na strzępy. 

W końcu Mama sięgnęła po najpotężniejszą broń która jej została - prawdę. Posadziła Pietruszkę wieczorem na kolanach i powiedziała mu, że przyjechali wszyscy do Pragi żeby odpocząć. I że rodzice bardzo się starali zaplanować atrakcje dla dzieci. Ale żeby było sprawiedliwie będą też atrakcje dla rodziców, na przykład zwiedzanie. I tak jak rodzice będą uczestniczyć w przyjemnościach Pietruszki tak Pietruszka będzie uczestniczył w przyjemnościach rodziców bo na tym polegają rodzinne wakacje.

Pietruszka sprawę chwilę przemyślał po czym akceptująco kiwnął głową. Kolejne dni wyglądały diametralnie inaczej. Pietruszka ochoczo zwiedzał razem z rodzicami. A następnie równie ochoczo pilnował atrakcji dla dzieci.

P.S. Za rady w sprawie atrakcji dla dzieci Mama i Tata bardzo dziękują niezawodnej Pinezce i gorąco polecają jej wspaniałą stronę - Złota Praga. A tutaj można zobaczyć coś więcej ...

 

(*) Ponieważ Zochacz jeszcze nie ma 2 lat leciała na kolanach Mamy jako tzw. infant. Rodzicom się to określenie bardzo spodobało.